HUMANAE
VITAE
o
zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia
ludzkiego
Papieża Pawła VI
Do Czcigodnych Braci Patriarchów, Arcybiskupów,
Biskupów oraz innych
Ordynariuszów, zachowujących pokój i wspólnotę
ze Stolicą Apostolską,
do duchowieństwa i wiernych świata katolickiego,
jak również do wszystkich ludzi dobrej woli.
Czcigodni
Bracia i drodzy Synowie!
Pozdrowienie
i Apostolskie Błogosławieństwo.
Przekazywanie
życia
1.
Bardzo doniosły obowiązek przekazywania życia
ludzkiego, dzięki któremu małżonkowie stają
się wolnymi i odpowiedzialnymi współpracownikami
Boga-Stwórcy, napełnia ich zawsze wielką radością
z którą jednak idą niekiedy w parze niemałe
trudności i kłopoty. Jeżeli w każdej epoce pełnienie
tego obowiązku stawiało przed sumieniem małżonków
trudne problemy, to współczesny rozwój społeczeństwa
ludzkiego spowodował takie przemiany, że powstały
nowe zagadnienia, których Kościołowi nie wolno
pomijać milczeniem, ponieważ odnoszą się one
do spraw tak ściśle związanych z życiem i szczęściem
ludzi.
I.
NOWE ASPEKTY PROBLEMU I KOMPETENCJE
NAUCZYCIELSKIEGO URZĘDU KOŚCIOŁA
2.
Dokonane przemiany są rzeczywiście i doniosłe,
i różnorodne. Chodzi tu przede wszystkim o
szybki przyrost naturalny. Wielu ludzi wyraża
obawę, ażeby ludność świata nie powiększała
się szybciej, aniżeli pozwalają na to stojące
do dyspozycji zasoby, i żeby z tego powodu nie
zwiększyły się trudności wielu rodzin i narodów,
będących na drodze rozwoju. Na skutek tego władze
państwowe łatwo mogą być narażone na pokusę,
aby zagrażające niebezpieczeństwo zażegnać
nawet przy pomocy radykalnych środków. Ponadto
nie tylko warunki pracy i mieszkania, ale także
wzrastające wymagania w dziedzinie zarówno
gospodarczej, jak też w dziedzinie wychowania i
kształcenia młodzieży, stwarzają takie
sytuacje życiowe, w których zaradzenie potrzebom
większej ilości dzieci okazuje się dziś często
rzeczą uciążliwą. Dają się również zauważyć
pewne zmiany nie tylko w ocenie samej osoby
kobiety i jej zadań w społeczeństwie, ale także
w ocenie wartości miłości małżeńskiej oraz
znaczenia stosunków małżeńskich dla tej miłości.
Należy
wreszcie zwrócić szczególną uwagę na to, że
człowiek dokonał tak zdumiewającego postępu w
opanowaniu i racjonalnym wykorzystaniu sił
przyrody, że usiłuje, rozszerzyć to panowanie
na całe swoje życie, a więc na swój organizm,
na swe duchowe uzdolnienia, na życie społeczne,
wreszcie na same prawa, rządzące przekazywaniem
życia.
3.
W tym stanie rzeczy narzucają się nowe pytania:
Czy, biorąc pod uwagę zarówno warunki współczesnego
życia, jak i znaczenie stosunków małżeńskich
dla harmonii i wzajemnej wierności między małżonkami,
nie należałoby poddać rewizji obowiązujących
dotąd zasad moralnych, szczególnie jeżeli się
zważy, że można je zachować tylko za cenę
wielkich, niekiedy heroicznych poświęci?
Ponadto,
czy stosując w tej kwestii tzw. zasadę całościowości,
nie należałoby sądzić, że dążenie do
mniejszej płodności, ale za to bardziej
racjonalnej, może z aktów fizycznie obezpłodnionych,
uczynić etycznie dozwolonym i mądrym
ograniczanie urodzin? Innymi słowy, czy nie wolno
mniemać, że prokreacja, jako cel odnosi się
raczej do całości życia małżeńskiego niż do
jego poszczególnych aktów? Prócz tego stawia się
pytanie, czy ze względu na większe poczucie
odpowiedzialności, jakim się odznaczają współcześni
ludzie, nie nadszedł już czas, aby zadanie
przekazywania życia powierzyć raczej ich
rozumowi i woli, aniżeli określonym procesom ich
organizmów?
Kompetencje
Nauczycielskiego Urzędu Kościoła
4.
Niewątpliwie tego rodzaju zagadnienia wymagały
od Nauczycielskiego Urzędu Kościoła nowego i
pogłębionego rozważenia zasad moralnej nauki o
małżeństwie, opartej na prawie naturalnym, naświetlonym
i ubogaconym przez Objawienie Boże.
Zapewne
nikt z wiernych nie zamierza przeczyć, że w
kompetencjach Nauczycielskiego Urzędu Kościoła
leży interpretowanie naturalnego prawa moralnego.
Nie ulega bowiem wątpliwości, że - jak to
wielokrotnie oświadczali Nasi Poprzednicy Jezus
Chrystus, czyniąc Piotra i Apostołów
uczestnikami swojej boskiej władzy i posyłając
ich, aby nauczali wszystkie narody Jego przykazań,
ustanowił ich zarazem autentycznymi strażnikami
i tłumaczami całego prawa moralnego, a więc nie
tylko ewangelicznego, ale także naturalnego.
Prawo bowiem naturalne jest również wyrazem woli
Bożej i jego wierne przestrzeganie jest ludziom
konieczne do zbawienia.
Kościół
wypełniając to zadanie w każdej epoce, szczególnie
zaś często w nowszych czasach, wydawał
odpowiednie dokumenty, omawiające zarówno naturę
małżeństwa, jak też należyte korzystanie z
praw małżeńskich oraz obowiązki małżonków.
Specjalne
studia
5.
Świadomość tego właśnie obowiązku kazała
Nam zatwierdzić i poszerzyć Komisję, powołaną
w marcu 1963 r. przez Naszego Poprzednika, śp.
Jana XXIII. Poza licznymi specjalistami z różnych
dyscyplin, dotyczących tego przedmiotu, posiadała
ona w swym gronie również pary małżeńskie.
Komisja ta miała na celu nie tylko gromadzenie
opinii i postulatów na temat nowych zagadnień
dotyczących życia małżeńskiego, a szczególnie
etycznej regulacji poczęć1,
ale ponadto dostarczenie odpowiednich informacji,
aby Nauczycielski Urząd Kościoła mógł udzielić
właściwej odpowiedzi na oczekiwania, jakie w tej
sprawie żywili zarówno wierni, jak i inni ludzie
na całym świecie.
Prace
tych ekspertów, uzupełnione przez opinie i rady,
jakich - już to spontanicznie, już to na Naszą
prośbę - dostarczyli Nam licznie Nasi Bracia w
episkopacie, umożliwiły Nam lepsze rozeznanie
wszystkich aspektów tej złożonej kwestii. Im też
wszystkim wyrażamy za to Naszą żywą wdzięczność.
Odpowiedź
Nauczycielskiego Urzędu Kościoła
6.
Jednakże wnioski, do których doszła Komisja,
nie mogły być uznane przez Nas za pewne i
definitywne, ani też nie mogły zwolnić Nas z
osobistego obowiązku rozważenia tego doniosłego
problemu. Stało się tak między innymi z tego również
powodu, że w łonie Komisji nie osiągnięto pełnej
zgody, co do proponowanych zasad moralnych, szczególnie
zaś dlatego, że przedłożono pewne środki i
metody rozwiązania zagadnienia, niezgodne z
moralną nauką o małżeństwie, głoszoną z
niezmienną stanowczością przez Nauczycielski
Urząd Kościoła.
Dlatego
to, po dokładnym przestudiowaniu przedłożonej
Nam dokumentacji, po bardzo starannym przemyśleniu
i rozważeniu zagadnienia, po gorących modlitwach
zanoszonych do Boga, mocą powierzonego Nam przez
Chrystusa mandatu, uważamy obecnie za stosowne dać
odpowiedź na te ważne pytania.
II.
ZASADY DOKTRYNALNE
Integralna
wizja człowieka
7.
Problem przekazywania życia, podobnie jak każdy
inny problem dotyczący życia ludzkiego, powinien
być tak rozpatrywany, aby - poza aspektami cząstkowymi,
należącymi do porządku biologicznego,
psychologicznego, demograficznego czy
socjologicznego - uwzględnił całego człowieka
i całe jego powołanie, obejmujące nie tylko
porządek naturalny i doczesny, ale również
nadprzyrodzony i wieczny. Z uwagi na to, że wielu
obrońców sztucznych metod ograniczania liczby
potomstwa odwołuje się do wymogów miłości małżeńskiej,
czy też odpowiedzialnego rodzicielstwa, konieczną
jest rzeczą jasno określić i naświetlić te
dwa zasadnicze elementy życia małżeńskiego.
Zamierzamy to uczynić, przypominając zwłaszcza
niedawny, wysoce kompetentny wykład na ten temat
II Soboru Watykańskiego w Konstytucji
duszpasterskiej Gaudium et spes.
Miłość
małżeńska
8.
Miłość małżeńska najlepiej objawia nam swą
prawdziwą naturę i godność dopiero wtedy, gdy
rozważymy, że początek swój czerpie ona -
jakby z najwyższego źródła - z Boga, który
jest Miłością i Ojcem, 'od którego bierze
swe imię wszelkie ojcostwo na niebie i na
ziemi'.
Małżeństwo
bowiem nie jest wyrokiem jakiegoś przypadku lub
owocem ewolucji ślepych sił przyrody: Bóg-Stwórca
ustanowił je mądrze i opatrznościowo w tym
celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan
miłości. Dlatego małżonkowie poprzez wzajemne
oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne,
dążą do takiej wspólnoty osób, aby doskonaląc
się w niej wzajemnie, współpracować równocześnie
z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowywaniu
nowych ludzi. Dla ochrzczonych zaś małżeństwo
nabiera godności sakramentalnego znaku łaski,
ponieważ wyraża związek Chrystusa z Kościołem.
Jej
cechy charakterystyczne
9.
Gdy się te sprawy widzi we właściwym świetle,
stają się oczywiste charakterystyczne cechy i
wymogi miłości małżeńskiej. Ich właściwe
zrozumienie jest rzeczą najwyższej wagi.
Jest
to przede wszystkim miłość na wskroś ludzka, a
więc zarazem zmysłowa i duchowa. Toteż nie
chodzi tu tylko o zwykły impuls popędu lub uczuć,
ale także, a nawet przede wszystkim, o akt wolnej
woli, zmierzający do tego, aby miłość ta w
radościach i trudach codziennego życia nie tylko
trwała, lecz jeszcze wzrastała, tak ażeby małżonkowie
stawali się niejako jednym sercem i jedną duszą,
i razem osiągali swą ludzką doskonałość.
Chodzi
następnie o miłość pełną, to znaczy o tę
szczególną formę przyjaźni, poprzez którą małżonkowie
wielkodusznie dzielą między sobą wszystko, bez
niesprawiedliwych wyjątków i egoistycznych
rachub. Kto prawdziwie kocha swego współmałżonka,
nie kocha go tylko ze względu na to, co od niego
otrzymuje, ale dla niego samego, szczęśliwy, że
może go wzbogacić darem z samego siebie.
Prócz
tego miłość małżeńska jest wierna i wyłączna
aż do końca życia; to oraczy jest taka, jak ją
rozumieli małżonkowie w tym dniu, w którym,
wolni i w pełni świadomi, wiązali się węzłem
małżeńskim.
Choćby
ta wierność małżeńska napotykała niekiedy na
trudności, to jednak nikomu nie wolno uważać
jej za niemożliwą wręcz przeciwnie, jest zawsze
szlachetna i pełna zasług. Przykłady tak
licznych w ciągu wieków małżonków dowodzą
nie tylko tego, że wierność jest zgodna z naturą
małżeństwa, lecz ponadto, że stanowi ona
niejako źródło, z którego płynie głębokie i
trwałe szczęście.
Jest
to wreszcie miłość płodna, która nie
wyczerpuje się we wspólnocie małżonków, ale
zmierza również ku swemu przedłużeniu i
wzbudzeniu nowego życia. 'Małżeństwo i miłość
małżeńska z natury swej skierowane są ku płodzeniu
i wychowywaniu potomstwa. Dzieci są też
najcenniejszym darem małżeństwa i samym
rodzicom przynoszą najwięcej dobra'.
Odpowiedzialne
rodzicielstwo
10.
Z tych to powodów miłość małżonków domaga
się od nich, aby poznali należycie swoje zadanie
w dzielnie odpowiedzialnego rodzicielstwa. Ponieważ
dziś słusznie kładzie się na nie tak wielki
nacisk, dlatego musi ono być należycie
rozumiane. Rozpatrzyć je przeto należy pod różnymi,
ściśle ze sobą powiązanymi i słusznymi
aspektami.
Biorąc
najpierw pod uwagę procesy biologiczne,
odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza znajomość i
poszanowanie właściwych im funkcji, rozum człowieka
bowiem odkrywa w zdolności dawania życia prawa
biologiczne, które są częścią osoby ludzkiej.
Następnie,
gdy chodzi o wrodzone popędy i namiętności, to
odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza konieczność
opanowania ich przez rozum i wolę.
Jeżeli
zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne,
ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy
uznać, że ci małżonkowie realizują
odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się
roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują
się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo
też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu
nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub
nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia
dalszego dziecka.
Co
więcej, odpowiedzialne rodzicielstwo, o którym
teraz mówimy, w szczególniejszy sposób wiąże
się z inną, i to bardzo głęboką ideą należącą
do obiektywnego porządku moralnego, ustanowionego
przez Boga, którego to porządku prawdziwym tłumaczem
jest prawe sumienie.
Dlatego
do zadań odpowiedzialnego rodzicielstwa należy,
aby małżonkowie uznali swe obowiązki wobec
Boga, wobec siebie samych, rodziny i społeczeństwa,
przy należytym zachowaniu porządku rzeczy i
hierarchii wartości.
Konsekwentnie,
w pełnieniu obowiązku przekazywania życia nie
mogą oni postępować dowolnie, tak jak gdyby
wolno im było na własną rękę i w sposób
niezależny określać poprawne moralnie metody
postępowania; przeciwnie, są oni zobowiązani
dostosować swoje postępowanie do planu Boga-Stwórcy,
wyrażonego z jednej strony w samej naturze małżeństwa
oraz w jego aktach, a z drugiej - określonego w
stałym nauczaniu Kościoła.
Wewnętrzny
ład stosunku małżeńskiego
11.
Stosunki, przez które małżonkowie jednoczą się
w sposób intymny i czysty, i przez które
przekazuje się życie ludzkie, są - jak to
przypomniał niedawno Sobór - 'uczciwe i
godne'. Nie przestają być moralnie
poprawne, nawet gdyby przewidywano, że z przyczyn
zupełnie niezależnych od woli małżonków będą
niepłodne, ponieważ nie tracą swojego
przeznaczenia do wyrażania i umacniania
zespolenia małżonków. Wiadomo zresztą z doświadczenia,
że nie każde zbliżenie małżeńskie prowadzi
do zapoczątkowania nowego życia. Bóg bowiem tak
mądrze ustalił naturalne prawa płodności i jej
okresy, że już same przez się wprowadzają one
przerwy pomiędzy kolejnymi poczęciami. Jednakże
Kościół, wzywając ludzi do przestrzegania
nakazów prawa naturalnego, które objaśnia swoją
niezmienną doktryną, naucza, że konieczną jest
rzeczą, aby każdy akt małżeński zachował
swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania
życia ludzkiego.
Nierozerwalność
podwójnej funkcji znaku w zbliżeniu małżeńskim
12.
Nauka ta, wielokrotnie przez Nauczycielski Urząd
Kościoła podana wiernym, ma swoją podstawę w
ustanowionym przez Boga nierozerwalnym związku -
którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać,
między dwojakim znaczeniem tkwiącym w stosunku
małżeńskim: między oznaczaniem jedności i
oznaczaniem rodzicielstwa.
Albowiem
stosunek małżeński z najgłębszej swojej
istoty, łącząc najściślejszą więzią męża
i żonę, jednocześnie czyni ich zdolnymi do
zrodzenia nowego życia, zgodnie z prawami
zawartymi w samej naturze mężczyzny i kobiety.
Jeżeli zatem zostaną zachowane te dwa istotne
elementy stosunku małżeńskiego, a więc
oznaczanie jedności i rodzicielstwa, to wtedy
zatrzymuje on w pełni swoje znaczenie wzajemnej i
prawdziwej miłości oraz swoje odniesienie do
bardzo wzniosłego zadania, do którego człowiek
zostaje powołany - a mianowicie do rodzicielstwa.
Sądzimy,
że ludzie naszej epoki są szczególnie
przygotowani do zrozumienia, jak bardzo ta nauka
jest zgodna z ludzkim rozumem.
Wierność
wobec planu Bożego
13.
Słusznie zwraca się uwagę na to, że współżycie
płciowe narzucone współmałżonkowi bez
liczenia się z jego stanem oraz z jego
uzasadnionymi życzeniami, nie jest prawdziwym
aktem miłości i dlatego sprzeciwia się temu,
czego słusznie domaga się ład moralny we
wzajemnej więzi między małżonkami. Podobnie,
jeżeli się sprawę dobrze rozważy, trzeba
przyznać, że taki akt wzajemnej miłości
dokonany z uszczerbkiem dla zdolności
przekazywania życia którą Bóg-Stwórca
wszechrzeczy związał z tym aktem specjalnymi
prawami - pozostaje w sprzeczności zarówno z
planem Bożym, według którego małżeństwo
zostało ustanowione, jak i z Wolą Pierwszego Twórcy
ludzkiego życia. Jeżeli więc ktoś korzysta z
daru Bożego pozbawiając go, choćby tylko częściowo,
właściwego znaczenia i celowości, działa wbrew
naturze tak mężczyzny jak i kobiety, a także
wbrew głębokiemu ich zespoleniu. I właśnie
dlatego sprzeciwia się też planowi Boga i Jego
świętej woli. Kto natomiast korzysta z daru miłości
małżeńskiej z poszanowaniem praw przekazywania
życia, ten uznaje, że nie jest panem źródeł
życia, ale raczej sługą planu ustalonego przez
Stwórcę. Jak bowiem człowiek, ogólnie biorąc,
nie posiada nieograniczonej władzy nad swoim ciałem,
tak również - i to w zgoła szczególniejszy
sposób, nie ma on jej nad zdolnością rozrodczą,
ponieważ z natury swojej odnosi się ona do
przekazywania życia ludzkiego, którego początkiem
jest sam Bóg. 'Życie ludzkie - jak to
przypomniał Nasz Poprzednik, śp. Jan XXIII -
winni wszyscy uważać za rzecz świętą, ponieważ
od samego początku zakłada ono działanie
Boga-Stwórcy'.
Niedopuszczalne
sposoby ograniczania ilości potomstwa
14.
W oparciu o te podstawowe zasady ludzkiej i chrześcijańskiej
nauki o małżeństwie czujemy się w obowiązku
raz jeszcze oświadczyć, że należy bezwarunkowo
odrzucić - jako moralnie niedopuszczalny sposób
ograniczania ilości potomstwa bezpośrednie
naruszanie rozpoczętego już procesu życia, a zwłaszcza
bezpośrednie przerywanie ciąży, choćby
dokonywane ze względów leczniczych.
Podobnie
- jak to już Nauczycielski Urząd Kościoła
wielokrotnie oświadczył - odrzucić należy
bezpośrednie obezpłodnienie2
czy to stałe, czy czasowe, zarówno mężczyzny,
jak i kobiety. Odrzucić również należy
wszelkie działanie, które - bądź to w
przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, bądź
podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego
naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie
poczęcia lub prowadziłoby do tego.
Nie
można też dla usprawiedliwienia stosunków małżeńskich
z rozmysłem pozbawionych płodności odwoływać
się do następujących, rzekomo przekonywających
racji: że mianowicie z dwojga złego należy
wybierać to, które wydaje się mniejsze; albo że
takie stosunki płciowe tworzą pewną całość
ze stosunkami płodnymi, które je poprzedziły
lub po nich nastąpią, tak, że przejmują od
nich tę samą wartość moralną. W rzeczywistości
bowiem chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze
zło moralne dla uniknięcia jakiegoś zła większego
lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak
nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych
przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego
dobro. Innymi słowy, nie wolno wziąć za
przedmiot aktu woli tego, co ze swej istoty
narusza ład moralny - a co tym samym należy uznać
za niegodne człowieka - nawet w wypadku, jeśli
zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub
pomnożenia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin
czy społeczeństwa. Błądziłby zatem całkowicie
ten, kto by mniemał, że płodne stosunki płciowe
całego życia małżeńskiego mogą usprawiedliwić
stosunek małżeński z rozmysłu obezpłodniony i
dlatego z istoty swej moralnie zły.
Moralna
dopuszczalność stosowania środków leczniczych
15.
Kościół natomiast uważa za moralnie
dopuszczalne stosowanie środków leczniczych,
niezbędnych do leczenia chorób, choćby wynikać
stąd miała przeszkoda, nawet przewidywana, dla
prokreacji, byleby ta przeszkoda nie była z
jakichś motywów bezpośrednio zamierzona.
Moralna
dopuszczalność korzystania z okresów niepłodności
16.
Temu nauczaniu Kościoła na temat moralnego postępowania
w życiu małżeńskim przeciwstawiają dziś
niektórzy - jak to już wyżej zaznaczyliśmy (w
p. 3) - twierdzenie, iż rozum ludzki ma prawo i
zadanie opanowywać siły, jakich mu dostarcza
nierozumna natura i skierowywać je ku celom
odpowiadającym dobru człowieka. Stąd niektórzy
stawiają pytanie, czy w danym wypadku, z uwagi na
tyle różnych okoliczności, nie jest rzeczą
zgodną z rozumem sztuczna kontrola urodzeń, jeżeli
osiąga się przez nią większy spokój i zgodę
rodzinną oraz stwarza lepsze warunki do
wychowania dzieci już urodzonych. W odpowiedzi na
to pytanie trzeba stwierdzić z całą jasnością:
Kościół nie da się nikomu prześcignąć w
chwaleniu i zalecaniu korzystania z rozumu w działaniu,
co człowieka jako rozumne stworzenie tak ściśle
zespala z jego Stwórcą. Stwierdza wszakże
jednocześnie, że winno się to dokonywać z
poszanowaniem ustalonego przez Boga porządku.
Jeśli
więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia
przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci,
wynikające bądź z warunków fizycznych czy
psychicznych małżonków, bądź z okoliczności
zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas
małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność
właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować
stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności,
regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania
zasad moralnych, które dopiero co wyłożyliśmy.
Kościół
jest zgodny z samym sobą i ze swoją nauką zarówno
wtedy, gdy uznaje za dozwolone uwzględnianie
przez małżonków okresów niepłodności, jak i
wtedy, gdy potępia, jako zawsze zabronione,
stosowanie środków bezpośrednio zapobiegających
poczęciu, choćby nawet ten ostatni sposób postępowania
usprawiedliwiano racjami, które mogłyby się
wydawać uczciwe i poważne. W rzeczywistości między
tymi dwoma sposobami postępowania zachodzi
istotna różnica.
W
pierwszym wypadku małżonkowie w sposób prawidłowy
korzystają z pewnej właściwości danej im przez
naturę. W drugim zaś, stawiają oni przeszkodę
naturalnemu przebiegowi procesów związanych z
przekazywaniem życia. Jest prawdą, że w obydwu
wypadkach małżonkowie przy obopólnej i wyraźnej
zgodzie chcą dla słusznych powodów uniknąć
przekazywania życia i chcą mieć pewność, że
dziecko nie zostanie poczęte.
Jednakże
trzeba równocześnie przyznać, że tylko w
pierwszym wypadku małżonkowie umieją zrezygnować
ze współżycia w okresach płodności (ilekroć
ze słusznych powodów przekazywanie życia nie
jest pożądane), podejmują zaś współżycie małżeńskie
w okresach niepłodności po to, aby świadczyć
sobie wzajemną miłość i dochować
przyrzeczonej wzajemnej wierności. Postępując w
ten sposób dają oni świadectwo prawdziwej i w
pełni uczciwej miłości.
Poważne
następstwa sztucznej kontroli urodzeń
17.
Uczciwi ludzie mogą nabrać jeszcze mocniejszego
przekonania o tym, jak bardzo uzasadniona jest
nauka, którą Kościół w tej dziedzinie głosi,
jeśli zwrócą uwagę na następstwa, do jakich
prowadzi przyjęcie środków i metod sztucznego
ograniczania urodzeń. Niech uprzytomnią sobie
przede wszystkim, jak bardzo tego rodzaju postępowanie
otwiera szeroką i łatwą drogę zarówno
niewierności małżeńskiej, jak i ogólnemu
upadkowi obyczajów. Nie trzeba też długiego doświadczenia,
by zdać sobie sprawę ze słabości ludzkiej i
zrozumieć, że ludzi - zwłaszcza młodych, tak
bardzo podatnych na wpływy namiętności -
potrzeba raczej pobudzać do zachowania prawa
moralnego, a przeto wprost niegodziwością jest ułatwiać
im samo naruszanie tego prawa. Należy również
obawiać się i tego, że mężczyźni,
przyzwyczaiwszy się do stosowania praktyk
antykoncepcyjnych, zatracą szacunek dla kobiet i
lekceważąc ich psychofizyczną równowagę,
sprowadzą je do roli narzędzia, służącego
zaspokajaniu swojej egoistycznej żądzy, a w
konsekwencji przestaną je uważać za godne
szacunku i miłości towarzyszki życia.
Trzeba
wreszcie pilnie rozważyć i to, jak bardzo
niebezpieczne możliwości przyznałoby się w ten
sposób kierownikom państw, nie troszczącym się
o prawa moralne. Któż mógłby wtedy obwinić władzę
państwową o stosowanie w skali całego społeczeństwa
takich rozwiązań, które przyznano by małżonkom
jako godziwe w rozwiązywaniu problemów występujących
w poszczególnych rodzinach? Któż zabroniłby rządcom
państw propagować metody antykoncepcyjne, jeśli
uznaliby je za skuteczniejsze, co więcej, nawet
nakazywać ich stosowanie członkom społeczeństwa,
ilekroć uważaliby to za konieczne? W ten sposób
doszłoby do tego, że ludzie pragnący uniknąć
trudności związanych z przestrzeganiem prawa Bożego
w życiu indywidualnym, rodzinnym czy społecznym
pozwoliłoby władzy państwowej ingerować w
najbardziej osobiste i intymne sprawy małżonków.
Jeżeli
więc obowiązku przekazywania życia nie chce się
pozostawić samowoli ludzkiej, trzeba koniecznie
uznać pewne nieprzekraczalne granice władzy człowieka
nad własnym ciałem i jego naturalnymi funkcjami,
granice, których nikt nie ma prawa przekraczać:
ani osoba prywatna, ani władza publiczna. Granice
te zostały ustanowione właśnie ze względu na
szacunek należny Ludzkiemu ciału oraz jego
naturalnym funkcjom, stosownie do zasad wyżej
przypomnianych i zgodnie z należytym rozumieniem
tzw. 'zasady całościowości', którą
wyłożył Nasz Poprzednik Pius XII.
Kościół
obrońcą autentycznych wartości ludzkich
18.
Z góry da się przewidzieć, że nie wszyscy
chyba łatwo przyjmą podaną naukę, skoro już
podniosło się tyle głosów, które korzystając
z pomocy nowoczesnych środków propagandy,
sprzeciwiają się nauce Kościoła. Kościół
wszakże nie dziwi się temu, że podobnie jak
Boski jego Założyciel, postawiony 'jest na
znak, któremu sprzeciwiać się będą'. Nie
zaniedba z tego powodu bynajmniej nałożonego mu
obowiązku głoszenia z pokorą i stanowczością
całego prawa moralnego, tak naturalnego, jak
ewangelicznego.
Ponieważ
Kościół nie jest twórcą obydwu tych praw,
dlatego też nie może być ich sędzią, lecz
jedynie stróżem i tłumaczem. Nie wolno mu więc
nigdy ogłaszać za dozwolone tego, co w
rzeczywistości jest niedozwolone, gdy z natury
swej stoi zawsze w sprzeczności z prawdziwym
dobrem człowieka.
Kościół
jest w pełni świadom, że broniąc nienaruszalności
prawa moralnego odnośnie do małżeństwa,
przyczynia się do umocnienia wśród ludzi
prawdziwej kultury: ponadto zachęca człowieka,
aby nie rezygnował ze swych obowiązków, zdając
się na środki techniczne. Czyniąc tak Kościół
zabezpiecza godność małżonków. Takim właśnie
postępowaniem Kościół, wierny nauce i przykładowi
Zbawiciela, okazuje, że obejmuje ludzi szczerą i
bezinteresowną miłością, usiłując ich
wspomagać w ziemskiej pielgrzymce, aby 'po
synowsku uczestniczyli w życiu Boga żywego, Ojca
wszystkich ludzi'.
III.
WSKAZANIA DUSZPASTERSKIE
Kościół,
Matka i Nauczycielka
19.
Powyższe Nasze słowa nie byłyby wiernym wyrazem
myśli i trosk Kościoła, Matki i Nauczycielki
wszystkich ludów, gdyby, zachęciwszy najpierw
ludzi do przestrzegania i poszanowania prawa
boskiego w małżeństwie, nie niosły z sobą również
pokrzepienia na drodze poprawnej moralnie
regulacji poczęć, także w trudnych warunkach życia,
pod których brzemieniem uginają się dziś
rodziny i narody.
Kościół
bowiem nie może odnosić się do ludzi inaczej
aniżeli Boski Odkupiciel: zna więc ich słabości,
ma współczucie dla rzesz ludzkich, przygarnia
grzeszników; nie może on jednak uchylać się od
nauczania prawa, które w rzeczy samej jest prawem
ludzkiego życia przywróconego do pierwotnej
prawdy i poddanego działaniu Ducha Bożego.
Możliwość
zachowania Prawa Bożego
20.
Nauka Kościoła o należytej regulacji poczęć,
będąca promulgacją samego prawa Bożego, wyda
się niewątpliwie dla wielu trudna; więcej nawet
zupełnie niemożliwa do zachowania. Bo rzeczy- wiście,
jak wszystkie rzeczy szlachetne i pożyteczne, tak
i to prawo wymaga mocnych decyzji i wielu wysiłków
od poszczególnych ludzi, od rodzin i społeczności
ludzkiej. Co więcej, zachować je można tylko z
pomocą łaski Bożej, która wspiera i umacnia
dobrą wolę ludzi. Kto jednak uważniej się nad
tym zastanowi, dostrzeże, że owe wysiłki
naprawdę podnoszą godność człowieka i
przysparzają dobra całej ludzkości.
Panowanie
nad sobą
21.
Etycznie poprawna regulacja poczęć tego najpierw
od małżonków wymaga, aby w pełni uznawali i
doceniali prawdziwe wartości życia rodziny, oraz
by nauczyli się doskonale panować nad sobą i
nad swymi popędami. Nie ulega żadnej wątpliwości,
że rozumne i wolne kierowanie popędami wymaga
ascezy, ażeby znaki miłości, właściwe dla życia
małżeńskiego, zgodne były z etycznym porządkiem,
co konieczne jest zwłaszcza dla zachowania
okresowej wstrzemięźliwości. Jednakże to
opanowanie, w którym przejawia się czystość małżeńska,
nie tylko nie przynosi szkody miłości małżeńskiej,
lecz wyposaża ją w nowe ludzkie wartości.
Wymaga ono wprawdzie stałego wysiłku, ale dzięki
jego dobroczynnemu wpływowi małżonkowie
rozwijają w sposób pełny swoją osobowość,
wzbogacając się o wartości duchowe. Opanowanie
to przynosi życiu rodzinnemu obfite owoce w
postaci harmonii i pokoju oraz pomaga w przezwyciężaniu
innych jeszcze trudności, sprzyja trosce o współmałżonka
i budzi dla niego szacunek, pomaga także małżonkom
wyzbyć się egoizmu, sprzeciwiającego się
prawdziwej miłości oraz wzmacnia w nich poczucie
odpowiedzialności. A wreszcie dzięki opanowaniu
siebie rodzice uzyskują głębszy i
skuteczniejszy wpływ wychowawczy na potomstwo;
wtedy dzieci i młodzież dorastając właściwie
oceniają prawdziwe, ludzkie wartości i spokojnie
oraz prawidłowo rozwijają swoje duchowe i
fizyczne siły.
Tworzenie
klimatu sprzyjającego czystości
22.
Pragniemy przy tej okazji zwrócić uwagę
wychowawców i tych wszystkich, których prawem i
obowiązkiem jest starać się o wspólne dobro
społeczności ludzkiej, na konieczność
tworzenia klimatu sprzyjającego czystości tak,
by dzięki pełnemu przestrzeganiu zasad porządku
moralnego prawdziwa wolność zapanowała nad
swawolą.
Wszystko
więc, co w dziedzinie tzw. nowoczesnych środków
społecznego przekazu podnieca zmysły i podsyca
rozwiązłość obyczajów, a także wszelkie
formy pornografii oraz nieprzyzwoitych widowisk,
powinny spotkać się z otwartym i jednogłośnym
potępieniem ze strony tych wszystkich, którzy bądź
to troszczą się o rozwój kultury społecznej, bądź
też mają obowiązek bronić najwyższych wartości
duchowych. Bezpodstawnie bowiem próbowałby ktoś
usprawiedliwić tego rodzaju demoralizację, powołując
się na rzekome wymogi artystyczne lub naukowe,
czy też uzasadniać ją swobodą, na którą, być
może, zezwalają władze danego kraju.
Apel
do władz publicznych
23.
Pragniemy więc zwrócić się do Rządców Narodów,
ponieważ im to przede wszystkim powierzone zostało
najważniejsze zadanie ochrony dobra wspólnego i
oni mogą tak wiele uczynić dla ratowania dobrych
obyczajów; nie dopuśćcie nigdy do upadku
dobrych obyczajów wśród waszych narodów! Nie
pozwólcie stanowczo, żeby w życie rodziny, tej
podstawowej komórki społeczeństwa, wprowadzono
ustawowo praktyki sprzeczne z prawem naturalnym i
Boskim! Zagadnienia bowiem, jakie łączą się ze
wzrostem liczby ludności, władza państwowa może
i powinna rozwiązać w inny sposób, mianowicie
przez prawodawstwo nacechowane troską o rodziny i
przez tak mądre wychowanie narodów, ażeby zostały
nienaruszone zarówno prawo moralne, jak i wolność
obywateli.
Jesteśmy
w pełni świadomi, ile trudności sprawa ta
przysparza władzom państwowym, szczególnie w
krajach będących na drodze rozwoju. Dostrzegając
ich uzasadnione troski ogłosiliśmy encyklikę
Populorum Progressio. Teraz zaś za Naszym
Poprzednikiem, śp. Janem XXIII powtarzamy:
'Problemy te ... tak należy rozwiązywać,
aby człowiek nie stosował środków ani nie
przyjmował zasad sprzecznych z jego godnością,
jakie ośmielają się propagować ci, którzy uważają,
że człowieka i jego życie należy bez reszty
sprowadzić do materii. Sądzimy, że problem ten
tylko wtedy może być rozwiązany, jeżeli postęp
ekonomiczny i społeczny będzie służył zarówno
poszczególnym obywatelom, jak i całej ludzkości
i jeśli będzie zmierzał do pomnażania
prawdziwych wartości'. Bez wątpienia byłoby
poważną niesprawiedliwością, jeśliby
przypisywało się
Opatrzności
Boskiej to, co w rzeczywistości zdaje się wynikać
z wadliwego ustroju społecznego lub z
niedostatecznego poczucia sprawiedliwości społecznej,
z samolubnego gromadzenia bogactw, czy wreszcie z
opieszałej niechęci do podjęcia odpowiednich
prac i wysiłków celem podniesienia poziomu życia
narodu i wszystkich jego synów.
Oby
wszystkie władze, do których to należy, ponowiły
ze wzmożoną energią wysiłki i starania - jak
to niektóre z nich tak wspaniale już czynią - i
oby nie ustawała gorliwość w udzielaniu sobie
wzajemnej pomocy wśród wszystkich członków
wielkiej rodziny ludzkiej. Otwiera się tu, jak sądzimy,
nieograniczone pole działania dla wielkich
organizacji międzynarodowych.
Do
ludzi nauki
24.
Pragniemy teraz zwrócić się ze słowami zachęty
do ludzi nauki, którzy 'wiele mogą oddać
usług dobru małżeństwa i rodziny oraz
spokojowi sumień, jeśli przez wspólny wkład
swych badań będą się gorliwie starać
wszechstronnie wyjaśnić różne warunki sprzyjające
właściwemu regulowaniu ludzkiej rozrodczości'.
Przede wszystkim tego należy pragnąć, aby -
zgodnie z życzeniem wyrażonym już przez Piusa
XII - medycyna zdołała wypracować wystarczająco
pewną metodę poprawnej moralnie regulacji poczęć,
opartej na uwzględnianiu naturalnego rytmu płodności.
W ten sposób ludzie nauki, a w szczególności
uczeni katoliccy, wykażą ze swej strony, iż
rzeczy mają się tak, jak Kościół naucza, że
mianowicie 'nie może być rzeczywistej
sprzeczności między boskimi prawami dotyczącymi
z jednej strony przekazywania życia, a z drugiej
pielęgnowania prawdziwej miłości małżeńskiej'.
Do
małżonków chrześcijańskich
25.
Teraz zaś nasze orędzie w szczególny sposób
kierujemy do tych Naszych dzieci, które Bóg powołuje,
by służyły Mu w stanie małżeńskim. Kościół
bowiem nauczając o nienaruszalnych wymogach prawa
Bożego, jednocześnie obwieszcza zbawienie i
poprzez sakramenty otwiera drogi łaski, mocą której
człowiek staje się nowym stworzeniem zdolnym w
miłości i prawdziwej wolności odpowiedzieć na
boski plan Stworzyciela i Zbawcy oraz odczuć słodycz
Chrystusowego jarzma.
Niech
więc małżonkowie chrześcijańscy, posłuszni
Jego głosowi, pamiętają że ich powołanie do
życia chrześcijańskiego, zrodzone przez
chrzest, zostało rozwinięte i umocnione w
sakramencie małżeństwa. Ten bowiem sakrament
daje im moc i niejako ich konsekruje, by wiernie
wypełniali swe obowiązki, by swe powołanie
doprowadzili do właściwej mu doskonałości oraz
by dawali, jak na nich przystało, chrześcijańskie
świadectwo wobec świata. Takie bowiem powierza
im Pan zadanie, aby ukazywali ludziom świętość
i słodycz tego prawa, dzięki któremu ich
wzajemna miłość wiąże się ściśle z tą ich
frakcją przez którą współdziałają oni z miłością
Boga, Twórcy ludzkiego życia.
Nie
zamierzamy tu bynajmniej przemilczać trudności,
niejednokrotnie poważnych, na które napotyka życie
chrześcijańskich małżonków. Dla nich bowiem,
jak i dla każdego z nas, 'ciasna jest brama
i wąska jest droga, która wiedzie do żywota'.
Jednakże niech nadzieja tego żywota, niby najwaśniejsze
światło, oświeca im drogę, gdy mężnie
decydują się na to, by na tym świecie żyć
'w trzeźwości, sprawiedliwości i pobożności',
świadomi w pełni, iż 'przemija postać
tego świata'.
Niechże
więc małżonkowie ochotnie podejmą wyznaczone
im zadania, wspierani przez wiarę i nadzieję, która
nie zawodzi - 'ponieważ miłość Boża
rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego,
który został nam dany'. Wytrwałą zaś
modlitwą niech wypraszają sobie pomoc Bożą, a
przede wszystkim niech czerpią łaski i miłość
z niewysychającego źródła, którym jest
Eucharystia. Jeśli zaś są jeszcze uwikłani w
grzechy, niech nie upadają na duchu, ale z pokorą
i wytrwałością uciekają się do miłosierdzia
Bożego, którego Sakrament Pokuty obficie
udziela. W ten sposób będą oni mogli osiągnąć
doskonałość małżeńskiego życia, którą
Apostoł przedstawia tymi słowy: 'Mężowie
miłujcie żony wasze, jak Chrystus umiłował Kościół
(...) mają mężowie miłować swe żony jak własne
ciało. Kto swą żonę miłuje, samego siebie miłuje.
Nikt nigdy nie miał w nienawiści własnego ciała,
lecz karmi je i otacza troskliwą opieką. Tak
czyni też Chrystus z Kościołem (...). W tym
zawarta jest wielka tajemnica: a mam na myśli
stosunek Chrystusa do swego Kościoła. W każdym
razie winien każdy z was miłować swą żonę,
jak siebie samego, a żona ma poważać swego męża'.
Apostolat
rodzin wśród rodzin
26.
Wśród owoców, które dojrzewają, gdy prawo Boże
jest gorliwie przestrzegane, niezwykle cenny jest
ten, że sami małżonkowie często pragną
podzielić się z innymi wynikami swoich doświadczeń.
Dzięki temu w szerokich ramach powołania świeckich
znajdzie się nowa i niezwykle doniosła forma
apostolatu, w której równi usługują równym.
Wtedy bowiem sami małżonkowie podejmują zadanie
apostolskie względem innych małżonków, pełniąc
rolę ich przewodników. Wśród tylu form chrześcijańskiego
apostolatu ta wydaje się obecnie
najpotrzebniejsza.
Do
lekarzy i służby medycznej
27.
Wysokim uznaniem darzymy tych lekarzy i członków
służby zdrowia, którzy w pełnieniu swojego
zawodu ponad wszelką ludzką korzyść przenoszą
to, czego wymaga od nich szczególny wzgląd na
chrześcijańskie powołanie. Niech niezachwianie
trwają w zamiarze popierania zawsze tych rozwiązań,
które zgadzają się z wiarą i prawym rozumem
oraz niech starają się dla tych rozwiązań
zjednać uznanie i szacunek ze strony własnego środowiska.
Niech ponadto uważają za swój zawodowy obowiązek
zdobywanie w tej trudnej dziedzinie niezbędnej
wiedzy, aby małżonkom zasięgającym opinii,
mogli służyć należytymi radami i wskazywać właściwą
drogę, czego słusznie i sprawiedliwie się od
nich wymaga.
Do
kapłanów
28.
A teraz z całą ufnością zwracamy się do Was,
drodzy Nasi synowie, Kapłani, którzy z uwagi na
pełnione przez Was święte posłannictwo, jesteście
doradcami i przewodnikami duchowymi tak poszczególnych
osób, jak i rodzin. Waszym bowiem szczególnym
obowiązkiem jest - a zwracamy się tu zwłaszcza
do wykładowców teologii moralnej podawać w całości
i otwarcie naukę Kościoła o małżeństwie. Spełniając
ten Wasz obowiązek, pierwsi dajecie przykład
szczerego posłuszeństwa, jakie wewnętrznie i
zewnętrznie należy okazywać Nauczycielskiemu
Urzędowi Kościoła. Rozumiecie przecież, że
takie posłuszeństwo wiąże Was nie tyle ze względu
na racje, któreśmy wyżej przytoczyli, ile
raczej ze względu na światło Ducha Świętego,
którym cieszą się szczególnie Pasterze Kościoła
w nauczaniu Prawdy. Wiecie również dobrze, jak
wielkie znaczenie dla zachowania pokoju sumień i
jedności ludu chrześcijańskiego posiada to, by
tak w dziedzinie moralności, jak i w sprawach
dogmatycznych wszyscy byli posłuszni
Nauczycielskiemu Urzędowi Kościoła i mówili
jednym językiem. Dlatego z całego serca ponownie
Was wzywamy, przytaczając pełne troski słowa
wielkiego Apostoła Pawła: 'Zaklinam was,
Bracia, na imię Pana naszego Jezusa Chrystusa,
odzywajcie się wszyscy w tym samym Duchu! Niech
nie będzie wśród was rozdwojenia! Żyjcie w
harmonii, w jednym duchu i w jednej myśli'.
29.
A dalej, jeśli wybitną formą miłości dla dusz
jest nie pomniejszać w niczym zbawczej nauki
Chrystusa, niechże się ta postawa łączy z
wyrozumiałością i miłością których przykład
dawał sam Chrystus rozmawiając i przestając z
ludźmi.
Przyszedłszy
bowiem nie po to, aby świat sądzić, lecz aby go
zbawić, był On wprawdzie nieprzejednany wobec
grzechu, ale cierpliwy i miłosierny dla grzeszników.
Niechże więc małżonkowie nękani trudnościami
odnajdą w słowie i sercu kapłana jakby
odzwierciedlenie głosu i miłości naszego
Zbawiciela.
Drodzy
Synowie, pełni ufności przemawiajcie, uważając
to za rzecz pewną że Duch Święty, wspomagając
Nauczycielski Urząd Kościoła w głoszeniu
prawdziwej nauki, jednocześnie oświeca wewnętrznie
serca wiernych i zachęca ich do wyrażenia swego
przyzwolenia. Małżonków zaś uczcie niezbędnej
drogi modlitwy i przygotowujcie ich należycie do
tego, aby częściej, z głęboką wiarą przystępowali
do Sakramentów Eucharystii i Pokuty oraz by nigdy
nie upadali na duchu z powodu własnej słabości.
Do
biskupów
30.
Obecnie, kończąc tę encyklikę, zwracamy z czcią
i miłością Naszą myśl do Was, drodzy i
czcigodni Bracia w episkopacie, z którymi
dzielimy troskę o duchowe dobro Ludu Bożego. Ku
Wam wszystkim, którzy stoicie na czele kapłanów,
współpracowników w świętej posłudze i
przewodzicie waszym wiernym, kierujmy tę naglącą
prośbę, abyście z wszelką gorliwością i
niezwłocznie oddali się dziełu zabezpieczenia
małżeństwa i obrony jego świętości tak, aby
życie małżeńskie osiągało coraz wyższą
ludzką i chrześcijańską doskonałość.
Zadanie to uważajcie za najważniejsze dzieło i
obowiązek nałożony na Was w obecnych czasach.
Jak dobrze wiecie, zadanie to wymaga pewnej
koordynacji działalności duszpasterskiej we
wszystkich dziedzinach aktywności ludzkiej,
mianowicie ekonomicznej, kulturalnej i społecznej.
Jeśli nastąpi większy i jednoczesny rozwój w
tych wszystkich dziedzinach, wówczas życie
rodziców i dzieci na łonie rodziny będzie nie
tylko znośniejsze, lecz także łatwiejsze i radośniejsze.
A życie społeczne, wzbogacone braterską miłością
i prawdziwym pokojem, stanie się bezpieczniejsze,
przy sumiennym zachowaniu tego planu, jaki Bóg
powziął w odniesieniu do świata.
Apel
końcowy
31.
Czcigodni Bracia, najmilsi Synowie i wszyscy
Ludzie dobrej woli! Ośmieleni niewzruszoną nauką
Kościoła, której Następca Piotra razem z braćmi
w episkopacie katolickim jest wiernym stróżem i
tłumaczem, wzywamy Was do wielkiego naprawdę
dzieła wychowania, postępu i miłości. To
rzeczywiście ogromne dzieło wychodzi wedle
naszego głębokiego przekonania na korzyść zarówno
świata, jak Kościoła. Człowiek bowiem nie zdoła
osiągnąć prawdziwego szczęścia, do którego tęskni
całą swą istotą, inaczej, jak zachowując
prawa, wszczepione w jego naturę przez Najwyższego
Boga. Do praw tych powinien on odnosić się w
duchu mądrości i miłości.
Przeto,
zarówno dla tak wielkiego dzieła, jak i dla Was
wszystkich, a zwłaszcza dla małżonków, błagamy
Najświętszego i Najmiłosierniejszego Boga o
obfitość łask, a jako ich zadatek udzielamy z
serca Naszego apostolskiego błogosławieństwa.
Dan
w Rzymie, u św. Piotra, w dniu 25 lipca w
uroczystość św. Jakuba Apostoła roku 1968, szóstego
roku Naszego Pontyfikatu
Paweł
VI, papież